Zasada trzecia: Sądzę, że jestem w piekle, więc jestem w nim
Zasada trzecia: Sądzę, że jestem w piekle, więc jestem w nim

Zasada trzecia: Sądzę, że jestem w piekle, więc jestem w nim

Niniejszy artykuł oscyluje wokół zagadnienia „pozytywnego myślenia”. To jedno z haseł, rodem z kursów przeprowadzanych na wielkich salach przez tzw. coacha z jeszcze większym niż ta sala ego. Choć wprowadzenie z pewnością nie zachęca do kontynuowania lektury, to zapewniam, że w dalszej części „pozytywne myślenie” zaprezentowane zostanie z punktu widzenia naukowego, bez uderzania w patetyczne mentoringowe tony.

Powstaje w tym momencie zapewne wątpliwość jak ma się cytat zawarty w tytule do tematu rozwijanego pod nim. Cytat nie należy do żadnego z psychologów zajmujących się zagadnieniami orbitującymi wokół stresu i reakcji na niego. Autor nie mógł mieć nawet styczności ze słowem „stres”, ponieważ zmarł kilkadziesiąt lat przed narodzinami tej koncepcji. Żeby nie dostarczać czytelnikowi większych emocji należy zdradzić w tym momencie więcej szczegółów. Twórcą słów zawartych w tytule jest francuski poeta Arthur Rimbaud, a pochodzą one z drugiej części jego poematu „Sezon w piekle”. Przytoczony cytat wydaje się doskonałą metaforą mechanizmu funkcjonującego w czasie sytuacji stresowych. Oczywiście wyrywanie z kontekstu fragmentu wybitnego tekstu i nadawanie mu własnych znaczeń, tak by móc wykorzystać go do osobistych celów, jest czasem nikczemne, ale w tym wypadku wydaje się całkiem usprawiedliwione. 

Przeżycia podmiotu lirycznego i jego stan duchowy nie są li tylko porównywane do ogni piekielnych, podmiot liryczny w tym piekle wręcz się znajduje. Tak silne sprzężenie stanu umysłu bohatera z sytuacjami przeżywanymi w świecie realnym jest dowodem, że reakcje ludzkie na doświadczane stresory są częstokroć o wiele bardziej makabryczne niż można by było przypuszczać. Tak naprawdę to człowiek rozpala własne ognie piekielne. Jego wizje często rozmywają się z faktyczną sytuacją, a sam tworzy scenariusze o odcieniach tak ciemnych, że „vantablack” (najciemniejszy materiał znany na świecie) okazuje się całkiem jasny. Jeśli więc myśl człowieka krąży wokół wizji piekielnych to w piekle się też znajduje, a skoro tak, to wydaje się, że człowiek odganiający się od takich wizji, a szukający tych pozytywnych, może z takiego własnego piekła się wyswobodzić.

Terminu „optymizm” (ale też pesymizm) używali już w swych rozważaniach Arystoteles i Platon. Jednak dopiero Wolter pracą „Kandyd, czyli optymizm” zapewnił temu zagadnieniu szeroką rzeszę odbiorców. Od tego momentu powstało wiele definicji i teorii tego zjawiska. Zrodziły się koncepcje: optymizmu dyspozycyjnego, optymizmu atrybucyjnego, optymizmu nierealistycznego. Teoria pozytywnego myślenia/dobrostanu psychicznego wyrosła z psychologii pozytywnej, której prekursorem był amerykański psycholog Martin Seligman. Co ciekawe do lat 90-tych XX wieku dominowała psychologia negatywna, a w piśmiennictwie naukowym przeważały zagadnienia takie jak: choroby psychiczne, agresja, gniew, uprzedzenia, negatywne postawy. Dopiero koniec millenium przyniósł zwrot i coraz większą uwagę zaczęto poświęcać badaniom nad emocjami pozytywnymi, radością czy szczęściem. Konstrukcja techniki „pozytywnego myślenia” stoi na dwóch elementach albo raczej umiejętnościach. Są to wiara w pozytywny skutek działania oraz zdolność dokonywania takich operacji myślowych, które pozwolą przemianować porażki/zdarzenia nieprzyjemne na zdarzenia będące w perspektywie możliwością rozwoju bądź pozytywną zmianą.

Martin Seligman w książce „Optymizmu można się nauczyć” korzysta z terminu „stylów wyjaśniania”. Styl wyjaśniania definiowany jest jako „pewien sposób myślenia, nawyk wykształcony w dzieciństwie i okresie dojrzewania. Styl wyjaśniania lub inaczej atrybucyjny wywodzi się wprost z opinii, jaką dany człowiek ma na swój temat i o swoim miejscu w świecie i zależy bezpośrednio od tego, czy uważa się za kogoś wartościowego i na wiele zasługującego, czy też za kogoś bezwartościowego. Styl wyjaśniania decyduje o tym, czy ktoś stanie się bardziej optymistyczny w spostrzeganiu rzeczywistości i zdarzeń czy też bardziej pesymistyczny.”. Autor analizuje styl myślenia osób cechujących się osobowością optymistyczną i podaje liczne przykłady: „Optymiści wyjaśniając przyczyny pomyślnych wydarzeń skłonni są traktować je jako czynniki stałe, doszukując się ich w trwałych cechach, które działają przez cały czas […] Optymista uważa, że niepomyślne wydarzenia mają przyczyny o ograniczonym zasięgu, natomiast wydarzenia pomyślne wpływają korzystnie na jego wszelkie poczynania.  […] Optymiści nie poddają się bezradności, co wzmacnia system immunologiczny i sprzyja zachowaniu dobrej kondycji psychofizycznej”. Szczególnie ostatni fragment opisujący zagadnienie bezradności stanowił dla Seligmana dość istotny przedmiot zainteresowań. Oprócz „stylów wyjaśniania” badacz stworzył bowiem pojęcie „wyuczonej bezradności”, stanowiące przeciwieństwo pozytywnego myślenie i ogólnie pojętego optymizmu.  Ten rodzaj bezradności „to stan, w jaki popada jednostka poddana ciągłym niepowodzeniom ze strony zewnętrznych okoliczności, na które nie może w żaden sposób wpłynąć. Uczy się więc w pewien sposób bezradności i pasywności jako stałego elementu zachowania i myślenia w sytuacjach trudnych”.

Każda teoria ma swoich zwolenników i przeciwników. Tych pierwszych już zaprezentowano, czas na drugich. Pozytywne myślenie jest przez nich ukazywane w kategoriach myślenia życzeniowego. Prezentują oni liczne zagrożenia wynikające ze stosowania tej techniki, w szczególności podnoszą, iż może ona powodować zanik myślenia krytycznego, zagubienia rzeczywistego obrazu własnej osoby. Ponadto argumentują, że „utylizowanie” emocji negatywnych prowadzi do hamowania rozwoju człowieka, do którego niezbędna jest przecież równowaga między przeżyciami negatywnymi a pozytywnymi.

Bardzo prawdopodobne, że czytelnik jest zawiedziony treścią artykułu, przypuszczalnie spodziewał się, iż po jego przeczytaniu będzie już wiedział, jak żyć szczęśliwie, a negatywne myśli w prosty sposób przemienić w pozytywne. Jednak wydaję się, że podawanie „magicznych run” wpisywałoby się w argumenty przeciwników „pozytywnego myślenia”, nie ma bowiem jednego schematu automatycznie zapewniającego drogę do szczęścia. Oczywiście porady z kategorii: „obserwuj swoje myśli”, „zidentyfikuj negatywne myśli”, „odrzuć negatywne myśli”, „zastąp je pozytywnymi myślami”, „umocnij swoje pozytywne podejście do życia” (te „pięć porad pozytywnego myślenia” pochodzi z książki „Więcej niż prawo przyciągania” Brenda Barnaby) są bardzo istotne w kontekście budowania fundamentów kształtowania „dobrostanu psychicznego”. Ostatecznie jednak, to sam człowiek jako autonomiczny byt musi wypracować swój „styl wyjaśniania”.

Źródła:

Justyna Cieślińska, Poczucie dobrostanu i optymizmu życiowego kadry kierowniczej placówek oświatowych, „Studia Edukacyjne” 2013, nr 27, s. 97-98, 103.

Karolina Potempa, Optymizm a zdrowie, „Medycyna Ogólna i Nauki o Zdrowiu” 2013, nr 2

Marek Jasiński, Człowiek poznający samego siebie według koncepcji Seligmana (style wyjaśniania a wyuczona bezradność), „Rocznik Teologii Katolickiej” 2014, nr 1, s.118, 119.

Marek Jasiński, Pozytywne myślenie w rozwoju człowieka, „Rocznik Teologii Katolickiej 2016, nr 1, s.8, 10.

Newsletter

TYLKO CIEKAWE I KONKRETNE TREŚCI

Skip to content