Zdjęcie: Pixabay, https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/trzy-ludzkie-rece-207852/
Czym jest sharenting?
Sharenting to stosunkowo nowe słowo powstałe z połączenia wyrazów share – udostępniać oraz parenting – rodzicielstwo. Jak sama nazwa zjawiska sugeruje, chodzi tutaj o udostępnianie wizerunku dziecka, najczęściej w przestrzeni internetowej. Aż 40% rodziców chwali się zdjęciami lub filmami swoich pociech w internecie.1 W obecnych czasach, gdy w nawyku mamy udostępnianie w sieci niemal całego naszego życia, to oczywiste, że rodzice zapragnęli chwalić się swoimi pociechami na Facebooku czy Instagramie. Zwykle przyjmuje to niewinną formę postów na prywatnych profilach. Ogląda i lajkuje je głównie rodzina oraz przyjaciele, co może pójść nie tak? Otóż, na najmłodszych w internecie czeka mnóstwo niebezpieczeństw, nawet zanim samodzielnie do niego wkroczą. Nie powstrzymuje to jednak tysięcy rodziców przed udostępnieniem nawet najintymniejszych chwil ich maluchów. Czy sharenting to realne niebezpieczeństwo? Czy każde parentingowe konto na TikToku czy YouTube wyrządza krzywdę dzieciom? Gdzie jest granica moralności?
Dlaczego rodzice tak chętnie publikują wizerunek swoich dzieci?
Powodów udostępniania wizerunku dzieci jest naprawdę wiele. Niektóre matki robią to tylko po to, aby pochwalić się swoimi pociechami najbliższemu gronu znajomych. Publikują zdjęcia z rodzinnych wakacji, szkolnych występów czy szczególnych dni w życiu dziecka. Tego typu materiały możemy znaleźć na większości profili prowadzonych przez osoby posiadające dzieci. Materiały te z reguły nie trafiają do zbyt dużego grona odbiorców. Ogranicza się ono raczej do rodziny oraz przyjaciół, szczególnie w przypadku, gdy profil jest prywatny.
Zupełnie inna sytuacja ma miejsce w momencie, gdy rodzic postanawia podzielić się swoim szczęściem z większym gronem internautów. Kanały parentingowe w social mediach stały się w ostatnim czasie niesamowicie popularne. Coraz więcej mam decyduje się na codzienne relacjonowanie życie swoich małych podopiecznych na publicznym profilu. Widzowie przybywają z każdym odcinkiem. Jak się okazuje proste codzienne czynności i wyzwania rzucane przez rodzinne życie są bardzo interesującym tematem. Niektóre kanały skupiają się na przekazywaniu praktycznych porad, inne najzwyczajniej w świecie obrazują codzienność. Jednak duże liczby łączą się w influencerskim świecie z licznymi współpracami reklamowymi. Czy to nie wspaniałe dostać całą wyprawkę dla dziecka w prezencie od zaprzyjaźnionej marki? Między innymi z tego powodu ilość sharentingowych influencerów rośnie w błyskawicznym tempie.
Czy monetyzacja macierzyństwa jest ok?
Pomimo rzeszy fanów i luksusowych prezentów, wiele osób zastanawia się czy nagrywanie swojego małego dziecka i wrzucanie go do sieci jest moralnie poprawne. Część widzów uważa to za niewinną zabawę, interesuje się życiem domowników, traktuje jak swoich przyjaciół. Inni twierdzą, że jest to bardzo niebezpieczne dla dzieci i może nieść za sobą tragiczne konsekwencje. Poddane moralnej ocenie zostaje “sprzedawanie” wizerunku nieświadomego dziecka w zamian za współprace reklamowe czy prezenty. Niestety wiele influencerek traktuje macierzyństwo jako sposób na zdobycie swoich 5 minut w internecie. Życie rodzinne “świetnie się klika”, przez co wiele internetowych person postanowiło skupić swój profil wokół tematu rodzicielstwa, często przekraczając społecznie akceptowalną granicę przyzwoitości. Udostępniane są nie tylko pierwsze kroki czy słowa maluszka. Teraz możemy nawet obserwować transmisję live z porodu, reakcję na wieść o ciąży każdego z członków rodziny czy inne intymne momenty. Monetyzacja macierzyństwa może pozbawić je prawdziwego piękna. Wspólnych chwil, tylko mamy i dziecka. Staje się ono zawodem, sposobem na dostatnie życie a nie cudownym doświadczeniem. Niektórzy uważają, że da się to połączyć, inni demonizują sharenting do granic. Warto znaleźć złoty środek i przede wszystkim umiar w tym, co pokazujemy w sieci.
Jakie zagrożenia niesie sharenting?
Oprócz moralnych pobudek, których oceny każdy dokonuje samodzielnie, istnieje szereg innych zagrożeń, które niesie sharenting. W internecie nie brakuje ludzi zaburzonych, o chorych fantazjach oraz takich, którzy będą chcieli wykorzystać udostępnione materiały w nieodpowiedni sposób. Wiele rodziców nie bierze tego pod uwagę, zamieszczając coraz to intymniejsze zdjęcia swoich pociech w internecie. Na szczęście społeczeństwo jest coraz bardziej świadome i niejednokrotnie można zauważyć komentarze uświadamiające rodziców o tym, że udostępnione przez nich materiały mogą być niebezpieczne. Przykre jest jednak to, że niektórzy nic nie robią sobie z ostrzeżeń i kontynuują tworzenie tego typu treści ze względu na dobrą klikalność.
Drugą kwestią, jest narażenie zdrowia psychicznego dziecka. Bycie od najmłodszych lat przed kamerą i wystawienie na opinię społeczeństwa nie jest zdrowym i naturalnym środowiskiem dla dziecka. Trudno określić w jaki dokładnie sposób rozwiną się influencerskie dzieci, ponieważ to stosunkowo nowy przypadek. Wiadomo jednak, że małe dzieci nie potrafią jeszcze określić, czy obecność w sieci to coś dla nich. Niektóre internetowe sławy nie potrafią jeszcze nawet mówić. Ba! Niektórych nie ma jeszcze na świecie. Z tego powodu prowadzone są liczne debaty. Czy udostępnianie wizerunku dziecka, które nie może wyrazić na to zgody, powinno być w ogóle legalne? A jeśli tak to jak powinna wyglądać kwestia podziału dochodów z internetowej działalności. Jest to kwestia bardzo kłopotliwa oraz burzliwa, jednak na tyle istotna, że w niedługim czasie zapewne doczeka się swojego prawnego rozstrzygnięcia.
Co na to prawo?
Polskie prawo cywilne mówi o ochronie wizerunku i konsekwencjach związanych z publikacją zdjęć bez zgody osoby, która się na nich znajduje, jednak w przypadku niepełnoletnich dzieci, to rodzice podejmują decyzję, w ich imieniu. Warto jednak zwrócić uwagę, że zarówno Kodeks rodzinny i opiekuńczy, jak i Konwencja o prawach dziecka zapewniają „dziecku, które jest zdolne do kształtowania swych własnych poglądów, prawo do swobodnego wyrażania własnych poglądów we wszystkich sprawach dotyczących dziecka, przyjmując je z należytą wagą, stosownie do wieku oraz dojrzałość dziecka”. Oznacza to, że rodzic powinien konsultować decyzje związane z rozpowszechnianiem wizerunku dziecka ze swoim podopiecznym, biorąc pod uwagę jego wiek i możliwość oceny sytuacji. Publikując zdjęcie dziecka w sieci, warto się zastanowić, czy sami chcielibyśmy być oglądani w podobnej sytuacji. Rzecznik Praw Dziecka zwraca uwagę, że prawa dziecka są już wyraźnie naruszone w sytuacji, gdy zdjęcia przedstawiają dzieci w niekomfortowych sytuacjach czy pozach, takich, które mogą je ośmieszać lub narażać na krytykę, zarówno dziś, jak i w przyszłości. Sprawa wygląda inaczej momencie, gdy dziecko dojrzeje i uzyska zdolność do samodzielnego decydowania o sobie. Wówczas może pozwać swoich najbliższych o naruszenie dóbr osobistych. Takie naruszenie wiąże się odpowiedzialnością cywilną. Wymagane może być usunięcie niepożądanych materiałów, wystosowanie odpowiednich przeprosin, a nawet wypłatą zadośćuczynienia. Pierwsze procesy wytaczane z powództwa dzieci przeciw rodzicom miały już miejsce na terenie Europy.2
Natomiast w Stanach Zjednoczonych, a konkretniej w stanie Illinois, wprowadzono prawo regulujące działania parentingowych vlogerów. Ustawa zapewnia rekompensatę finansową dla dzieci poniżej 16 roku życia, prezentowanych w materiałach udostępnianych przez ich rodziców. Od tego momentu internetowi twórcy w Illinois muszą odłożyć część zarobków ze swojej działalności w social mediach w funduszu powierniczym. Nieletni zyska dostęp do niego po osiągnięciu dorosłości.3
Jak bezpiecznie cieszyć się rodzicielstwem w sieci?
Czy powinniśmy zatem demonizować kanał typu family? Oczywiście, że nie. Coraz więcej mam decyduje się na tworzenie kontentu parentingowego w sposób etyczny i bezpieczny dla malucha. Częstą techniką jest nieujawnianie twarzy dziecka. Na wypadek, gdyby w przyszłości sobie tego nie życzyło.
Najważniejsze jest jednak oddzielnie życia prywatnego i social mediów. Umiejętne wyznaczenie granicy prywatności. Krótkie urywki z macierzyńskiego życia czy udzielanie porad innym mamom nie powinno naruszyć bezpiecznej przestrzeni malucha. Takie treści są wręcz potrzebne, by ułatwić życie innym, mniej doświadczonym rodzicom. Rodzicielstwo to piękne doświadczenie i zrozumiała jest chęć dzielenia się swoją radością ze światem. Pamiętajmy jednak, że na pierwszym miejscu zawsze powinno stać dobro dziecka, nigdy pieniądze i polubienia.
Wspieraj naszą misję!
Jeśli nasze treści są dla Ciebie wartościowe, wesprzyj naszą fundację. Dzięki Twojej darowiźnie możemy tworzyć więcej bezpłatnych materiałów. Każda, nawet najmniejsza kwota, ma ogromne znaczenie i przyczynia się do kontynuowania naszych działań. Razem możemy więcej!
Dziękujemy za Twoje wsparcie! 💙
Przypisy